Świadomość w procesie jedzenia – uważne smakowanie ~ Charles Brooks
Jedzenie jedna z naszych codziennych czynności, tak podstawowa a jednocześnie niezwykle różnorodna i bogata sensorycznie. W jaki sposób jesz i smakujesz? Ile jest w tym automatyzmu, kompulsywności, a ile świadomego delektowania się każdym kęsem? Napełniasz się aromatem potrawy, czy nawet nie zauważasz jak pachnie? Równie ważne jak to, co jemy, jest to, w jaki sposób jemy.
Za inspirację niech posłuży poniższy fragment z książki „Świadomość sensoryczna. Praktyka przywracania witalności i obecności” Charlotte Selver i Charlesa Brooksa:
„Pewnego razu, we wczesnych latach istnienia Instytutu Esalen, Charlotte i ja prowadziliśmy tam warsztaty. (…) Na polecenie Charlotte, usiedliśmy w kręgu.
Na środku podłogi pojawił się półmisek łuskanych migdałów i miska pomarańczy.
Charlotte rozpromieniła się, z zapraszającym uśmiechem podniosła półmisek z podłogi i poczęstowała wszystkich migdałami. Niektórzy, poddając się starym odruchom, zjadali je natychmiast. Inni trzymali je w dłoni, wąchali lub skubali. Tym, którzy od razu zjedli migdały, Charlotte podała następne, tym razem z prośbą, by ich jeszcze nie jedli. Oczekiwanie wypełniło cały pokój.
Czy czujesz ciężar migdałów w dłoni?
„Czy czujesz ciężar migdałów w dłoni?” – spytała Charlotte, kiedy odłożyła talerz na podłogę i usiadła. „Jak blisko musisz przysunąć je do nosa, aby je powąchać?”. Wszyscy wykazali zainteresowanie. „Co czujesz w ustach?” Rozbawione uśmiechy; tu i tam ledwo zauważalne przełykanie śliny. Wydzielanie śliny poszło w ruch. Charlotte była jak mała dziewczynka trzymająca zabawkę tuż przed nosem psa, drażniąc się z nim. W pełni wykorzystywała magię kontaktu, a mimo to, z całym tym kuszeniem, wykonywała poważną pracę ze świadomością.
„Czy czujesz swoje zęby?… Swój język?… Spróbuj migdałów” – powiedziała Charlotte. „Ale smakuj je! Co się z nimi dzieje, gdy włożysz je do ust?”
Czułem, jak połówka migdała, którą odgryzłem, jest miażdżona zębami i miesza się ze śliną. Delikatność smaku, którą czułem na początku, zniknęła, pozostawiając dziwny, prawie gorzki posmak. Nie byłem pewien, czy mi się to podoba. Ten posmak zdominował moją świadomość, jakby do niej wtargnął.
„Jak długo możesz to smakować?” – spytała Charlotte. Chociaż smak zmienił się z początkowego odczucia w coś zupełnie innego, jego intensywność się nie zmniejszyła. Chciałbym, żeby było inaczej. Co więcej, nie byłem gotów tego przełknąć. Połknięcie nie nastąpiło tak po prostu, jak zawsze się wydawało. Czekało na akt woli. Wziąłem drugą połowę migdała, a gdy zacząłem go żuć, rzadka pasta, która już tam była, z osobliwym, na wpół wolicjonalnym odruchem krtani, wślizgnęła się do mojego wnętrza.
„Proszę, podnieście ręce, gdy skończycie jeść” – powiedziała Charlotte. Powoli, po dłuższym czasie, ręce zaczęły się unosić. Kilka minut zajęło, zanim ostatni maruderzy dołączyli do reszty.
Czy chciałbyś jeść w ten sposób przez cały czas?
„Czy chciałbyś jeść w ten sposób przez cały czas?” W grupie pojawiło się zdziwienie, a nawet niedowierzanie. „Z pewnością obniżyłoby to rachunki za zakupy!” – ktoś zauważył.
Nikt nie podejrzewał, że w czynności, którą powtarzaliśmy wiele tysięcy razy, zawierała się taka możliwość nowego doświadczenia. W moim przypadku to, co uważałem za smak migdałów, musiało zostać odrzucone jako powierzchowny pokrowiec, co wprowadziło mnie w prawdziwy zmysłowy kontakt z czymś, co jest jeszcze do zbadania. Czy istniał „naturalny” smak i „naturalny” moment w procesie przeżuwania, w którym samoistnie następuje włączenie tego ciała obcego we mnie? Tego jeszcze nie wyczułem. Jak wpłynęłoby to na moje trawienie i odżywianie, gdybym to zrobił?
Kiedy ucichły porównania i dyskusja, poklepaliśmy się lekko nawzajem. Następnie Charlotte poprosiła uczestników zajęć, aby wzięli pomarańcze, zaczęli je obierać i przekazywać kolejnym osobom, które będą kontynuować obieranie. Gdy kciuki i paznokcie wbiły się w grube skórki, z różnym skutkiem, w powietrzu uniósł się ostry, słodko-gorzki aromat.
Pomarańcze przechodziły z rąk do rąk, każda osoba zachowała fragment skórki, którą obrała. W końcu obraliśmy i rozdzieliliśmy wszystko, więc każda z trzydziestu osób miała co najmniej jedną cząstkę pomarańczy, a także jeden kawałek skórki. Zapach owoców i ostry aromat skórki był wyczuwalny dla wszystkich.
„Czy zapach przychodzi do ciebie – zapytała Charlotte – kiedy po prostu na to pozwolisz? Czy musisz się nim zaciągnąć?” Zmobilizowana postawa, którą wywołał u niektórych proces przygotowania pomarańczy, nieco się rozluźniła i stała się bardziej medytacyjna. Oczy złagodniały, twarze się uspokoiły.
„Co się stanie, gdy zbliżysz to do siebie?” Znowu odniosłem wrażenie, że cały staję się nosem i ustami. W przeciwieństwie do doświadczenia z migdałem, obecność pomarańczy była bardzo silna. Ślina spłynęła wokół języka i zębów.
„Co się stanie, gdy się w to wgryziesz?” To ugryzienie było bardziej skomplikowane. Błonka pomarańczy najpierw oparła się zębom, a potem pękła, tryskając sokiem w moich ustach. W słodyczy pomarańczy była nuta kwaskowatości, a kiedy żułem, delikatny smak słabł wśród różnych tekstur miąższu i skórek. Przeżuwając tę nierówną mieszankę do konsystencji, którą zaakceptowałby mój przełyk, nagle uświadomiłem sobie, że moje zęby i ślina są takie, jakie widywałem u śliniących się psów i przeżuwających koni. Te zęby zostały naprawdę stworzone do rozdzierania i niszczenia. Ale jednocześnie zostały zaprojektowane do przygotowywania zorganizowanej tkanki niezbędnej do kolejnego etapu życia.
Najbardziej codzienna ze wszystkich czynności
Kiedy skończyliśmy, rozdano papierową torbę, do której wrzucaliśmy pozostałości skórek pomarańczy. Torba w końcu dotarła do Charlotte, która odłożyła ją i zakończyła zajęcia. Znalazła sposób na doprowadzenie świadomości do tego, co, obok oddychania, jest najbardziej codzienną ze wszystkich czynności, a jednocześnie może być główną tajemnicą: przejściem życia z jednej formy w drugą.
Był to tylko kolejny aspekt „medytacji w życiu codziennym”, czyli zwracania uwagi na to, co i tak stale robimy. Ale gdy później spotykałem uczestników tego spotkania, okazało się, że to doświadczenie było dla nich najbardziej żywe.”
Jeśli szukasz więcej inspiracji, by obudzić swoje zmysły i zaprosić do codziennego życia więcej uważności, odsyłamy do książki „Świadomość sensoryczna”, w której znajdziesz wiele praktycznych przykładów:
https://sciezkimocy.pl/p/swiadomosc-sensoryczna-selver-brooks/